Kolejne godziny mijały, zbliżała się 17:00, kiedy to miały się zacząć prezentacje sponsorów, a na sali było kilka osób. Z ręką na sercu przyznam, że miałem duszę na ramieniu. Pierwszy raz poczułem na sobie presję bycia organizatorem i przeszło mi przez myśl, że istnieje prawdopodobieństwo, że nikt nie przyjdzie. Najnormalniej w świecie zacząłem się bać, więc skorzystałem z dobrodziejstwa BARcampu i poszedłem bawić się tablicą multimedialną oraz oprogramowaniem WSiP-u.
Na moje szczęście, no i chyba też trochę uczniów, dla których dostępne są pokazywane przez sponsorów konferencji cuda dotarliśmy do godziny 18:00 wszedłem na piętro i zobaczyłem salę pełną ludzi. Poprosiłem więc o 15 min. cierpliwości i ruszyliśmy.
Pełen sukces Moje obawy pozostały na szczęście jedynie obawami i całość imprezy przebiegła bez zakłóceń. Delikatnie kapało z klimatyzacji i (też troszkę z winy oświetlenia i pory roku) było dość ciepło, ale takie szczegóły nie były w stanie czegokolwiek zmienić. Muszę się pochwalić, że przynajmniej częściowo udało mi się wdrożyć 3 z 4 postanowień warszawskich, czyli :
- powrót do formy barcampu,
- dłuższe przerwy,
- próba powrotu do zasady: Jeśli jesteś sponsorem, może nie musisz występować.
Okazało się, że warunki były sprzyjające do realizacji wszystkich trzech punktów, a doszła do tego jeszcze transmisja online, która też była technologicznym wyzwaniem, ale też się udało.
W tej chwili zapraszam do obejrzenia pełnej galerii zdjęć, bo dla mnie emocje związane z łódzkim EduCampem jeszcze nie opadły.
W tej chwili zapraszam do obejrzenia pełnej galerii zdjęć, bo dla mnie emocje związane z łódzkim EduCampem jeszcze nie opadły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz